31 października 2008 r.
Nowy prezes PZPN to jeden z najbardziej utytułowanych zawodników w historii polskiej piłki, jeden z nielicznych rozpoznawalnych Polaków w światowym futbolu. Jeden z najważniejszych "Orłów" złotej jedenastki Kazimierza Górskiego Król strzelców w mundialu 1974 w RFN, dwukrotny zdobywca trzeciego miejsca na mistrzostwach świata (RFN 74 i Hiszpania82), złoty i srebrny medalista olimpijski (Monachium 72 i Montreal 76).
W reprezentacji Polski rozegrał 100 meczów. Podczas sparingów kadry przed Euro 2008 z Macedonią i Albanią w Niemczech Grzegorz Lato rozdał więcej autografów niż wszyscy aktualni reprezentanci Polski razem wzięci. Do dzisiaj niemieccy kibice rozpoznają polskiego łysielca, który w finałach mundialu 34 lata temu strzelił 7 goli i został najlepszym snajperem turnieju.
W kadrze narodowej przez osiem lat tworzył z Andrzejem Szarmachem niezapomniany i co ważniejsze niezwykle skuteczny duet napastników. Nazywano ich "Bolkiem" i "Lolkiem", bo niczym bohaterowie pamiętnej "Dobranocki", byli na siebie skazani. Psocili na boisku i poza nim. Z humorem i fasonem. - Nigdy na treningach nie biegaliśmy całego dystansu. Chowaliśmy się w krzakach lub znajdowaliśmy skrót, by zachować siły na mecz - ujawnił Lato po latach swój sekret przygotowań. Przez całą karierę w Polsce związany był ze Stalą Mielec (Szarmach do niego tam też dołączył), z którą dwa razy sięgnął po mistrzostwo Polski i w której dwukrotnie został królem strzelców ekstraklasy.
Gdy skończył 30 lat dostał zgodę na wyjazd zagraniczny. Do belgijskiego Lokeren ściągnął go Włodzimierz Lubański. Później zachwycał swoim sprintem na bramkę rywala fanów Atlante Meksyk, a na koniec kariery polonusów w Kanadzie, gdzie występował w amatorskiej Polonii Hamilton do 40 roku życia. Po powrocie do kraju został szkoleniowcem Stali Mielec, by po trzech latach przenieść się do Wielkopolski, gdzie trenował Olimpię Poznań i Amicę. We Wronkach Ryszard Forbrich nadał Lacie nowy, dźwięczny pseudonim "Babcia" od jego częstych telefonów do teściowej. - Babcia, tu mówi twój najukochańszy zięć, Grzesiu. Co u babci słychać? Czy Dzidka (żona Laty - red.) była dzisiaj u babci? A wnuki babcię odwiedziły? - dopytywał się codziennie niezwykle rodzinny trener.
Po porażce 0:6 z Legią odsunięto go od drużyny, ale nadal pozostawał twarzą Amiki, bo - jak mawiał właściciel koncernu Jacek Rutkowski - Lato otwierał drzwi na salony, zwłaszcza w Niemczech, gdzie fabryka sprzętu AGD walczyła o wejście na rynek swoich wyrobów. Nieudaną karierę trenerską uwieńczył jedynym sukcesem - przeszedł z Widzewem bułgarski Litex Łowecz w I rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów. W polityce też mu nie poszło. Jako senator V kadencji III RP z ramienia SLD wsławił się tym, że ani razu nie zabrał głosu na posiedzeniach i nie załatwił żadnej rzeczy dla swego regionu. Jako członek zarządu PZPN wyróżnił się jedynie krytyką Leo Beenhakkera i miażdżeniem ręki na powitanie. Teraz wreszcie będzie mógł si wykazać jako prezes żelaznej ręki, by zadać kłam przypuszczeniu, iż zostanie marionetką w rękach Michała Listkiewicza.
POLSKA Gazeta Krakowska