imię i nazwisko: Lesław Ćmikiewicz
data urodzenia: 1947.05.03 oficjalnie: 1948.07.25
miejsce urodzenia: Wrocław
najczęstrza pozytcja na boisku: pomocnik
ilość rozegranych meczy w reprezentacji: 57
wychowanek klubu: Lotnik Wrocław
przebieg kariery sportowej:
Lotnik Wrocław |
1960-65 |
Śląsk Wrocław |
1965-70 |
Legia Warszawa |
1970-79 |
Arrow Nowy Jork |
1980 |
Horizon Chicago |
1980-81 |
Tekst pochodzi z Paweł Zarzeczny, Historia Polskiej Piłki Nożenej, 7
"Ci ludzie pozabijaliby własnych ojców". Tak przed meczem Anglii z Polską na Wembley opisał Polaków walijski lewoskrzydłowy Leighton James. Biedak był jeszcze pod wrażeniem twardej gry Polaków w meczu z Walią, a zwłaszcza koncertu Lesława Ćmikiewicza.
"Polacy będą próbowali skopać Anglików. Są o 90 minut od Monachium. Jeżeli dojdzie do kopaniny, to obawiam się że Anglia nie będzie miała wystarczająco wielu brutalnych graczy by sprostać Polakom. Oni mają takich pięciu lub sześciu. Jeżeli sędzia będzie chronił Anglików lepiej, niż chronił nas w Chorzowie, Polacy mogą nawet nie ukończyć meczu w pełnym składzie - kilku z nich wyleci z boiska. Nie będą grali w piłkę, ponieważ wiedzą, że w tej sztuce nie sięgają Anglii do pięt".
Mocne słowa, a sprowokował je właśnie Ćmikiewicz. Oto w eliminacjach mistrzostw świata 74, w wygranym meczu z Anglią piłkarz Legii kopnięty został przez Balia. Anglik wyleciał z boiska. Po trzech miesiącach, w meczu z Walią sytuacja się powtórzyła, ale tym razem Ćmikiewicza kopnął Trevor Hockey.
Czy Polak był mistrzem prowokacji?
Legionista nigdy nie uchodził za boiskowego brutala, wprost przeciwnie, pokazywał klasę i elegancję. Grał twardo. Na temat rzekomych fauli mówił:
"Wierzę w czystość sportu i piłki nożnej. Bywają jednak sytuacje, gdy jest się po prostu zmuszonym do użycia siły. Najczęściej, gdy pierwszy zaatakuje przeciwnik. Trzeba mu wtedy pokazać, że się nie boimy i że też umiemy grać nieczysto"
Rodzina Ćmikiewiczów pochodzi z Kresów Wschodnich, a po wojnie osiedliła się we Wrocławiu. Tam pięcioletni Leszek -jak wspomina - uciekł pierwszy raz z przedszkola bo mu kazali spać po obiedzie i odtąd tułał się ze starszym bratem po podwórkach kopiec piłkę, do tego coraz lepiej. Wybił się w Śląsku Wrocław i kadrze młodzieżowej, ale jego możliwości stawały się coraz większe. Trafił więc do Legii, prosto między takie sławy jak Lucjan Brychczy, Kazimierz Deyna czy Robert Gadocha. Brychczy kończył właśnie karierę i pomógł młodemu pomocnikowi wejść do drużyny. Najlepsze były dla "Ćmika" lata 1972 -1974. Złoty medal olimpijski w Monachium, potem z Legia. Puchar Polski, a z kadrą udane eliminacje i awans do finałów mistrzostw świata. 0 ile jednak w eliminacjach to on był człowiekiem od czarnej roboty, to w finałach Górski postawił na Zygmunta Maszczyka z Ruchu, a z Leszka uczynił "jokera". Rezerwowego, który wchodzi z ławki i wykonuje najpotrzebniejsze zadania. Ćmikiewicz w tamtych mistrzostwach Niemcy 74 wchodził na boisko sześciokrotnie.
Po skończeniu gry Ćmikiewicz próbował jeszcze sił w Stanach, ale bez powodzenia. Lepiej powiodło mu się na trenerskiej ławce. Prowadził m.in. pierwszoligowe ekipy Motoru i Górnika Zabrze, a w awaryjnej chwili - w 1993 roku - zastąpił Andrzeja Strejlaua w roli selekcjonera reprezentacji. Bez sukcesów, bo przegrał wszystkie mecze, ale... wyciągnął wnioski.
Ponieważ reprezentantów dzieliło od rywali niemal wszystko - zajął się szkoleniem. Ale tylko najmłodszych. Bo właśnie z tych ambitnych dzieciaków, jak kiedyś z pięcioletniego przedszkolaka Leszka, wyrastają późniejsi mistrzowie.